Anna Matczak opowiada o bocci
Dyscyplina nietypowa i z pewnością dla wielu nieznana. Dlatego zapytaliśmy o szczegóły strzelczankę Annę Matczak, której przygoda w tym sporcie trwa już kilka lat.
Zacznijmy od tego, czym dokładnie charakteryzuje się ten sport? Jakie są podstawowe zasady?
Zasady tej gry są proste. Zawodnik, który rozpoczyna grę, wyrzuca na boisko bilę o kolorze białym, tzw. Jacka i dorzuca swoją, jak najbliżej białej. Następnie zagrywa przeciwnik. Kolejny rzut należy do zawodnika tej drużyny, której bila leży dalej od bili przeciwnika w stosunku do bili białej. Zawodnik, rzucając, może przesuwać znajdujące się już bile w grze oraz rozbijać istniejące układy, starając się umieścić jak najwięcej bil swojego koloru przy Jacku. Ostatecznie po wyrzuceniu na boisko gry wszystkich bil kończy się runda, a sędzia wówczas ogłasza wynik, na który składa się suma ilości bil jednego koloru, będących jak najbliżej białej. Zasady nie dyskwalifikują osób, które nie mogą same rzucić kuli, dozwolone jest używanie sprzętu wspomagającego np. rynny, pochylnie. Dodatkowo pozycje ciała zawodnika nie są określone, może stać lub siedzieć. W przypadku graczy z dużym ograniczeniami ruchowymi, kulę na boisko może wprowadzić asystent. Jest to gra dostępna dla wszystkich, która daje ogromne możliwości rozwoju oraz spełnienia, tak przynajmniej jest w moim przypadku.
Kiedy zaczęła się twoja przygoda?
Przygodę z boccią rozpoczęłam, uczęszczając na zajęcia aktywnej rehabilitacji pod kierownictwem instruktorki Ireny Regulskiej. Treningi sprawiały mi ogromną radość i satysfakcję, postanowiłam doskonalić swoje umiejętności. Od pewnego czasu reprezentuję klub sportowy „START” w Szczecinie. W pierwszych ogólnopolskich zawodach, w których wzięłam udział, zdobyłam siódme miejsce, był to dobry wynik, ale jako sportowiec mam duże wymagania wobec siebie. Ćwiczyłam intensywnie, co przyniosło pozytywne rezultaty, bo w kolejnych turniejach stawałam już na podium.
Twoje ostatnie zawody, które odbyły się 25 lipca w Szczecinie, także przyniosły ci sukces.
Za mną ogólnopolskie zawody, w których wzięło udział 14 drużyn z 4 województw: lubuskiego, zachodniopomorskiego, pomorskiego i wielkopolskiego. Moje przygotowania do zawodów, tak naprawdę zaczęły się w maju, gdyż wtedy otrzymałam oficjalną informację, że zawody się odbędą. Z racji, że nie posiadałam własnego kompletu bil do trenowania, zestaw wypożyczyła mi pani Irena Regulska, za co jestem ogromnie wdzięczna. Treningi nadzorowała moja trenerka za pośrednictwem kamerki internetowej trzy razy w tygodniu po dwie godziny. Miałam dni lepsze i gorsze, jak to wiadomo u każdego sportowca. Mimo gorszych dni nie zniechęciło mnie to do dalszego trenowania. Przyjmowałam każdą krytykę i starałam się poprawiać swoje błędy najlepiej jak umiałam.
Jak się okazało, mój wysiłek nie poszedł na marne. Emocje i napięcie towarzyszyły do ostatniej minuty, ale to właśnie ostatnie rzuty decydowały o finale. Mistrzostwa zakończyły się dla mnie sukcesem i olbrzymim zadowoleniem. Skutkiem tego osiągnięcia jest zdobycie brązowego medalu.
Jakie są twoje kolejne cele i plany na przyszłość?
Na pewno zamierzam zainteresować tym sportem innych, chcę żeby ta dyscyplina dotarła do jak największej liczby osób. Zamierzam nadal trenować, być może trochę więcej czasu temu poświęcić. Chciałabym też porozmawiać z osobami, które startowały w olimpiadzie, zasięgnąć od nich wskazówek na temat strategii gry. Moim marzeniem jest wzięcie udziału XXXII Igrzyskach Paraolimpijskich w Tokio, które rozpoczną się 23 lipca 2021 roku. Właśnie do udziału w igrzyskach będę dążyła przez najbliższy rok, oczywiście, nadal biorąc udział w ogólnopolskich zawodach w bocci,
Dziękuję za rozmowę
AL, ZS 15/2020