INWESTYCJE, KTÓRE DADZĄ FINANSOWY WIATR W ŻAGLE GMINIE
Nowe źródła energii wpływają na nowe źródła dochodu do budżetu miasta. Do tej pory na terenie gminy stanęły tylko trzy wiatraki, a docelowo może pojawić się ich nawet pięćdziesiąt. Niebawem PGK wybuduje swoją farmę fotowoltaiczną na dawnym składowisku odpadów. Dodatkowo otwarta została druga nitka gazociągu Baltic Pipe, która przebiega przez naszą gminę. W trudnych czasach trzeba szukać oszczędności, ale i dodatkowych pieniędzy z podatków.
Od północnej strony Strzelec trzy wiatraki w dzień „chwalą się” wyniosłością, a w nocy ostrzegają pojazdy powietrzne mrugającymi czerwonymi światłami. Od siedmiu lat czerwone światło było też zapalone przeciw budowie nowych tego typu budowli. I nie przez Don Kichota, a państwo, które na wniosek przeciwników takich farm zakazało ich instalacji. Aż do lipca tego roku, kiedy Rada Ministrów przyjęła projekt nowelizacji ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, przedłożony przez ministra klimatu i środowiska.
ODLEGŁOŚĆ I HAŁAS
Przepisy te stanowią kompromis pomiędzy możliwością rozwoju energetyki wiatrowej, a potrzebami lokalnych społeczności. Oś sporu stanowiła ich odległość. Do tej pory mogły być one instalowane już 450 metrów od najbliższej zabudowy. Pojawiały się twierdzenia, że instalacje te są głośne. Dlatego ustawodawca chce wyjść naprzeciw tym argumentom. Jak czytamy na stronach sejmowych „przepisy nowelizacji zakładają, że lokalne społeczności będą mogły zdecydować o zasadach lokalizowania nowych inwestycji dotyczących lądowych elektrowni wiatrowych.
Dotyczyć to będzie także dalszego rozwoju budownictwa mieszkalnego w sąsiedztwie tych elektrowni. Jednocześnie nowe przepisy gwarantują mieszkańcom gmin, które zdecydują się uwolnić lokalizację okolicznych terenów pod zabudowę nowej infrastruktury wiatrowej, maksymalizację bezpieczeństwa eksploatacji tej infrastruktury. Ponadto, inwestorzy są zobowiązani do wykorzystania najnowszych technologii, co minimalizuje oddziaływanie elektrowni na środowisko” – czytamy. Utrzymana zostanie także podstawowa zasada lokalizowania nowej elektrowni, zgodnie z którą taki obiekt może powstać wyłącznie na podstawie Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego, który tworzą gminy. Krótko mówiąc plan jest taki, że nowe wiatraki będą mogły powstać w myśl zasady 10 H – czyli w odległość równej dziesięciokrotności całkowitej wysokości projektowanej elektrowni wiatrowej od najbliższego domu. Ustawa jednak nie została jeszcze poddana pracy parlamentu.
RÓŻA WIATRU SPRZYJA
Gmina od kilkunastu lat ma gotowy taki plan, który dopuszcza farmy na terenach między Brzozą, Wielisławicami, Bronowicami, Czyżewem, Sokólskiem, a Lipie Górami i Licheniem. Od lat wiadomo, że badania wskazały, że w tych okolicach jest tzw. „dobra róża wiatru”, a to oznacza, że jest to idealne miejsce pod takie instalacje.
Jak informuje kierownik wydziału gospodarki przestrzennej w UM Alicja Wawrzyniak aktualny plan miejscowy nie określa maksymalnej ilości wiatraków. – Ilość będzie wynikową ustaleń planu (np. maksymalna powierzchnia zabudowy i zainwestowania, minimalna powierzchnia biologicznie czynna, odległość między wieżami siłowni wiatrowych, odległość siłowni wiatrowych od zabudowy przeznaczonej na stały pobyt ludzi, odległość skrajnych elementów siłowni wiatrowych od osi istniejących i projektowanych korytarzy napowietrznych linii elektroenergetycznych, odległość wieży siłowni wiatrowych od gazociągów, odległość wieży siłowni wiatrowych od linii rozgraniczającej – wylicza.
Lekko licząc docelowo we wspomnianym miejscu może powstać 30 wiatraków. Były także rozmowy o terenie w okolicach Ogard. – W lipcu, kiedy była mowa o ustawie odezwały się firmy chcące zainwestować w naszej gminie. Wiemy, że były już rozmowy z rolnikami, którzy muszą wydzierżawić teren pod instalacje. Specjaliści określają, że na terenie naszej gminy może stanąć nawet pięćdziesiąt wiatraków – zauważa burmistrz Mateusz Feder. I dodaje, że żadne decyzje nie będą podejmowane bez konsultacji z mieszkańcami. – Obecnie nie mamy informacji, kiedy i czy prace nad ustawą ruszą na nowo – mówi burmistrz.
TO BLOKUJE ROZWÓJ
Przypomnijmy, że kilka lat temu, kiedy było już blisko, by kolejne farmy wiatrowe u na się pojawiły związało się Stowarzyszenie „Przyjazne Środowisko – Lipie Góry”. Jego przedstawicielka Ewa Bartoszewicz mieszkanka Lipich Gór uważa, że stawianie elektrowni wiatrowych w zbyt bliskiej odległości od zabudowań mieszkalnych stanowi wiele zagrożeń.
– Jednym z nich jest hałas, który tylko przy trzech wiatrakach jest uciążliwy, a przy dużej farmie wiatrowej będzie nie do wytrzymania. Dysponuje opinią biegłego w zakresie hałasu, dotyczącej niedoszłej farmy wiatrowej Strzelce Krajeńskie, gdzie ewidentnie dzienne i nocne normy byłyby przekraczane. Dla takich inwestycji niezbędna jest decyzja środowiskowa. Moją wątpliwość budzi fakt, iż do takiej decyzji ocenę oddziaływania na środowisko, w tym między innymi hałas, sporządza zainteresowany – inwestor – podkreśla. I kontynuuje: – Szkodliwe działanie dla zdrowia fal infradźwiękowych, które są o bardzo nis
kiej częstotliwości, niesłyszalnych dla ucha.
Następne zagrożenia to różnego typu awarie, uderzenia pioruna (w konsekwencji np. pożar). Z kolei miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, który obowiązuje dla Parku Siłowni Wiatrowych „Strzelce Krajeńskie II” obejmuje ponad 1700 ha i posiada zapis o ,,nieprzekraczalnej linii zabudowy”. Oznacza to brak możliwości jakichkolwiek inwestycji, bardziej potrzebnych dla rozwoju gminy i służących lokalnej społeczności na około 30 lat. np. pociągniecie nitki gazowej, czy kanalizacyjnej do okolicznych miejscowości – dodaje E. Bartosewicz.
Jeżeli chodzi o ekonomię i produkcję prądu, to elektrownie wiatrowe na lądzie nie rozwiążą problemu. Trzeba mieć też na uwadze, że takie elektrownie muszą mieć rezerwy konwekcyjne, gazowe, czy węglowe. W efekcie moc takiego wiatraka ma maksymalnie 30 proc jej wartości – wymienia zagrożenia E. Bartoszewicz.
Dodaje, że „jest wiele aspektów w temacie chociażby braku rozwiązań utylizacja łopat. Powstanie dużej farmy wiatrowej niesie za sobą negatywne skutki dla sąsiadującej ludności w postaci dużych spadków wartości ich nieruchomości. – Dobrze się decyduje o czyimś życiu, jak nie dotyczy własnego podwórka – artykułuje. I podsumowuje: – Na chwilę obecną obowiązuje ustawa 10H, co uważam jeszcze za mało. Nie jestem przeciwnikiem instalacji turbin wiatrowych, ale trzeba wziąć pod uwagę fakt, że są to inwestycje na około 30 lat. Negatywne działanie wiatraków, brak możliwości rozwoju gminy w innych, potrzebniejszych kierunkach wymaga poważnego zastanowienia czy warto? – pyta E. Bartoszewicz.
Sołtys Lipich Gór Dariusz Sobczak odpowiada dyplomatycznie – Zdania są podzielone. Część mieszkańców jest za, a część zgłasza swój sprzeciw. Wszystko jednak zależne jest od przepisów, które regulują możliwości rozbudowy farmy – mówi.
INNI SIĘ CIESZĄ I LICZĄ ZYSKI
Postanowiliśmy sprawdzić, jak sytuacja wygląda w gminie Margonin z województwie wielkopolskim, która nosi miano najbardziej „wiatracznej” gminy, w której jest ich równo 60 o całkowitej mocy 120 MW. Budowa zaczęła się w 2009 roku i najbliższe zlokalizowane są 450 metrów od zabudowań. Jak informuje nas naczelnik wydziału zagospodarowania przestrzennego w Urzędzie Miasta w Margoninie „budowa i eksploatacja margonińskich farm wiatrowych nie wpłynęła negatywnie: na wartość cen nieruchomości (zarówno parceli, jak też budynków) zlokalizowanych na terenie gminy. Ceny nieruchomości sukcesywnie wzrastają – zgodnie z ogólnopolskim trendami” – czytamy w mailu. I dalej: – ponadto mieszkańcy nie protestują i nie zgłaszają uwag w stosunku do eksploatacji farm wiatrowych. Mogła jedynie powodować zakłócenia w odbiorze analogowego sygnały telewizyjnego – w ramach rekompensaty inwestor instalował antenę cyfrową i opłaca abonament do czasu zmiany sygnału telewizyjnego na cyfrowy (obecnie nadawany jest sygnał cyfrowy, dlatego takiego problemu już nie ma) – odpowiada Urząd.
Zaznacza, że lokalizacja siłowni wiatrowych została dobrana w sposób, by nie powodować przeszkód w postaci efektu stroboskopowego, migotania cienia oraz w sposób, aby dopuszczalne poziomy hałasu w środowisku zostały zachowane.
Jak informują miejscowi urzędnicy „na etapie budowy farmy były protesty społeczności (rolników) ale miały one na celu uzyskanie jak największego odszkodowania od inwestora za zniszczone uprawy polowe. – Brak jest też skutków typu: wysuszanie pola, zacienianie, ucieczka kretów, mysz, migracje zwierzyny leśnej, zaprzestanie noszenia się kur czy dawania mleka przez krowy, brak śmiertelności ptaków, ludzi – odpowiada tamtejszy urząd. A co z hałasem? – Brak protestów, nastąpiło swojego rodzaju przyzwyczajenie się społeczeństwa do emisji hałasu – normy emisji są zachowane, farma fotowoltaiczna jest monitorowana przez inwestora.
A jakie zyski ma gmina? Przede wszystkim podatki, ale nie tylko. – Inwestor sponsoruje wiele aktywności społecznych – zauważają tamtejsi urzędnicy.
PODATKI Z WIATRU SIĘ BIORĄ
Skarbnik Adam Skrocki informuje, że z obecnych trzech wiatraków budżet zasilany jest kwotą blisko 150 tys. zł. – W przyszłości należy spodziewać się od nowych wiatraków podatku w większej wysokości. Wpływ na to będzie mieć ich konstrukcja jak i wyższy poziom poniesionych na budowę kosztów. Należy mieć na uwadze, iż wysokość podatku uzależniona będzie od obowiązujących w danym roku stawek podatkowych – podkreśla skarbnik. Z uzyskanych informacji wynika, że jeśli pojawia się nowe farmy, to z jednej budżet miasta rocznie może zyskiwać 150 tys. zł.
Ale to nie tylko jedyne inwestycję w energię odnawialną. Gmina do tej pory wydała 27 zgód na budowę panelowych farm fotowoltaicznych. Do tej pory udało się prywatnym inwestorom wybudować dopiero dwie – rok temu w Bobówku i niedawno w Sławnie. Jednak jak zauważa A. Wawrzyniak przy obecnej przepustowości sieci już wiadomo, że wszystkie zadania nie zostaną zrealizowane. – Jest ona niewystarczająca – mówi kierownik referatu przestrzennego. To już zadanie dla państwowych firm energetycznych, by zaczęto w tym zakresie inwestycje, na które potrzebne są spore miliony.
GAZ TAKŻE FINANSOWY
Kolejnym sporym zastrzykiem podatkowym związanym z energią, ale tym razem stałą, czyli gazem jest otwarcie na początku października drugiej nitki gazociągu Baltic Pipe, który przebiega m. in. przez Buszów, Wielisławice, Brzozę i Przyłęg. Łącznie to blisko 22 km i jest to najdłuższy odcinek w naszym województwie. To inwestycja rządowa, która ma na celu uzależnienie się od dostaw tego surowca z Rosji. Gaz płynie z Norwegii przez Danię.
Co za tym idzie – nowy podatek. Jednak wpłynie on do budżetu dopiero w przyszłym roku, bo tak określają to przepisy, że od otwarcia danej inwestycji po roku wypełnia się deklarację podatkową. „Po cichu” mówi się nawet o kwocie 2 mln zł.
Jednak A. Skrocki jest ostrożny w szacunkach. – Wpływ do budżetu z tytułu pierwszej nitki gazociągu w roku 2022 wynosi blisko 1 mln zł. Podstawą opodatkowania jest wartość budowli. Kwota podatku od drugiej nitki uzależniona będzie od wysokości poniesionych przez inwestora nakładów i wyniesie 2 proc. wartości odpowiadającej długości położonego na terenie gminy rurociągu. Ze względu na wzrost ogólnych kosztów inwestycyjnych należy spodziewać się, że kwota podatku będzie wyższa niż opłacany za pierwszą nitkę – podkreśla skarbnik.
SŁOŃCE ZAŚWIECI NAD WYSYPISKIEM
Jednak farmę fotowoltaiczną o mocy I MW na dawnym wysypisku śmieci (jadąc na Sławno) wybuduje także spółka miejska – Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej, które na ten cel pozyskało ponad 1,5 mln zł dotację europejską z Urzędu Marszałkowskiego. Inwestycja miała już łapać promienie słoneczne, jednak pierwsza firma zeszła z budowy z powodu błędu w badaniach geologicznych terenu. Pozostał po niej tylko panelowy płot. Całość wyceniona była na 4, 7 mln zł, a przetarg, którego wyniki poznaliśmy pod koniec września daje 300 tys. zł oszczędności. W szranki stanęły cztery podmioty.
– Jest szansa, że jeszcze w tym miesiącu lub na początku listopada podpiszemy umowę z nowym wykonawcą – informuje Grzegorz Rakiej, prezes PGK. Jaki to przyniesie zysk? Inwestycja na początku będzie sfinansowana z kredytu jednak przy obecnych cenach energii ten zostanie dosyć szybko spłacony. Zyski będą przeznaczane na opłatę za energię z działalności oczyszczalni ścieków czy ujęć wody. Będzie to jedna z pierwszych farm wybudowanych przez samorząd w okolicy.
Odnawialne Źródła Energii w obecnej sytuacji stały się znowu nośnym tematem. Wiatr i słońce jest zapewne alternatywą, a dla samorządów źródłem dodatkowych dochodów. Jednak jak wskazują specjaliści stabilnym źródłem będzie budowa elektrowni atomowej. Ta jednak nigdy nie powstanie w naszej okolicy, bo pierwsze plany mówią o gminie Choczewo nad Morzem Bałtyckim.
Eryk Szurko