„MARZYMY BY WRÓCIĆ DO NASZEGO KRAJU”
Rozmowa z Oleną Budną, uchodźczynią, matką 14 – letniego Pawła i 5 – letniego Aleksandra, mieszkanką Tarnopola, która przed tygodniem wraz z siostra i siostrzenicą dotarła do Polski.
Od kilku dni jest pani w Polsce. Wraca pani wspomnieniami do chwil, kiedy trzeba było opuścić kraj?
Tak. To ciągle żywe wspomnienie. Miałam dużo wątpliwości czy wyjeżdżać. Ciągle rozmawiałam o tym z mężem. Ale zaczynało się robić coraz bardziej niebezpiecznie. Dywersanci na ulicach, ciągłe syreny ostrzegawcze, schodzenie do schronów. Nie spałam kilka nocy, aż starszy syn powiedział mi: „Mamo trzeba jechać, bo jak wejdą, to co z nami będzie?”. Zrozumiałam, że nie ma na co czekać. Mieszkamy w bloku. Jak spadnie na budynek rakieta, to nikt nas w tych gruzach nie znajdzie. Kocham Ukrainę, ale kocham, też moje dzieci. Dlatego zdecydowałam się wyjechać.
Dla nas Polaków ten brutalny atak to było zaskoczenie. Kiedy zrozumieliście, że to wojna?
Byłam przekonana, że Putin zajmie tylko Donbas i Ługańsk. Nikt nie myślał, że zacznie bombardować bezbronne miasta. Z początku do ciebie to nie dociera. Myślisz, że to cię nie dotyczy. Ale dostaliśmy informacje od rodziny ze wschodu, że tam naprawdę strzelają i spadają bomby. I nagle widzisz śmierć rodaków. Widzisz zdjęcia zabitych dzieci i zaczynasz się naprawdę bać.
Mąż został w Ukrainie?
Został. Moja mama także. I dwa psy, za którymi też tęsknimy. Mąż nie jest żołnierzem, ale od razu zapisał się do obrony terytorialnej. Dużo naszych chłopaków się tam zapisało. I dzisiaj walczą za nasz kraj.
Dziś jest Pani już bezpieczna.
Tak, ale nie mogę znaleźć sobie miejsca, ja nie wiem, co mam tu robić. Codziennie chodziłam do pracy. Po godzinach też dorabiałam. Miałam w domu maszynę do szycia, na której szyłam każdego dnia. Dziś jestem rozbita. I ciągle myślę, co dalej z nami będzie. Co dalej robić. To nie jest łatwe. Jeśli tylko wojna się skończy, ja od razu wracam z dziećmi do kraju.
Ale póki ona trwa musicie liczyć na pomoc innych krajów. Czy dobrze się tu czujecie?
Bardzo. Polacy są naprawdę uprzejmi i dobrzy. Choć czasami się słyszało w Ukrainie, że jak pojedziesz do Polski, to trafisz albo na budowę, albo do truskawek. Że jesteśmy dla was tylko siłą roboczą. Ale ja dziś widzę na własne oczy zupełnie inny obraz. Jak wspaniale traktujecie ludzi w potrzebie, jak otwieracie serca, jak angażujecie się w pomoc dla nas. Kocham Was. Tylko tyle mogę powiedzieć.