DWIE DEKADY Z SERCEM NA DŁONI

Wiele inicjatyw dobroczynnych, kilkaset ton żywności, tysiące paczek i całe mnóstwo dobra danego drugiemu człowiekowi – tak w wielkim skrócie można podsumować dwadzieścia lat działalności Parafialnego Zespołu Caritas.

Wszystko zaczęło się w 2002 roku. Ówczesny proboszcz ks. Stanisław Pawul zgromadził grupę osób, którym chciało się chcieć – dzielić się swoim sercem, czasem i poświęceniem. I machina dobra ruszyła. W latach dwutysięcznych bieda zaglądała do wielu domów. Często była milcząca, wstydliwa, rzadziej głośna i pretensjonalna. Do wszystkich potrzebujących docierali i docierają wolontariusze Caritasu. Przed świętami Bożego Narodzenia, by Wigilia miała swój klimat i Wielkanocą, by poranne śniadanie było godne człowieczeństwa. Pomagały i pomagają w tym świece każdego roku sprzedawane w kościołach. Przez dwie dekady sprzedano ich blisko 20 tys.
Zawsze były paczki, które rękoma wolontariuszy są pakowane i dostarczane. Czasem po cichu, by nikogo nie krępować.
Prócz żywości działa również bank wydawania odzieży.

BEZ REFLEKTORÓW I SCENY

– Pomoc drugiemu człowiekowi nie potrzebuje sceny i reflektorów. To praca codzienna, która bardziej dostarcza potu na czole niż rozgłosu. Czasem może jest wrażenie, że ziarno zostało w złym kierunku rzucone, że ktoś tę pomoc traktuje pretensjonalnie. Mimo tego trzeba siać, a żniwem zajmie się Pan Bóg – mówił w homilii na jubileuszowej mszy świętej proboszcz ks. Jacek Makowiecki. – Dziękuję wolontariuszom za poświęcenie – kontynuował kapłan.
W 2003 roku wolontariusze pochylają się nad najmłodszymi mieszkańcami. Powstaje świetlica środowiskowa, na której czele staje emerytowana nauczycielka Zofia Babiaczyk, która za swoją działalność została nagrodzona przez biskupa diecezjalnego. Grupa uczniów ma swoje miejsce po lekcjach. Tu mogą odrobić zadanie domowe, spędzić czas na zabawie. Działają tu głównie emerytowani nauczyciele. – Organizowane były także wyjazdy krajoznawcze do polskich miast, parków czy muzeów – wspomina Józefa Lipniak – Paszkowska, prezes strzeleckiego Caritasu. Pani Józefa to swoista weteranka. Jest tu od zarania dziejów, czyli od początku. Z kilkuletnią przerwą od prezesowania. Na kilka lat szefową struktur została Stanisława Zdanowicz. Obie panie oddały i oddają serce tej organizacji. Pani Stanisława także za swoją działalność została odznaczona. Jednak nikt tu piersi do medali nie wystawia. Wszyscy – co jest oczywistością – działają społecznie.
Rok 2008 i kolejna inicjatywa. Grupa strzelczan postanowiła skrzyknąć się i zrobić kawał dobrej roboty. Dla innych. Potrzebujących, po wypadkach, zdarzeniach losowych czy chorych od urodzenia. Mowa o koncercie charytatywnym „Strzelczanie dla strzelczan”. W ten jesienny dzień grają wszystkie serca. Także z Caritasu, który jest współorganizatorem wydarzenia. Nie tylko chodzi o zbiórki do puszek, pracę wolontariuszy, ale także o przygotowywanie potraw czy ciast. Do tej pory udało się zebrać ponad pół miliona złotych. Te pieniądze procentują. Wielu wyzdrowiało lub się podkurowało. Była możliwość rehabilitacji, obozów czy zakupu drogich leków. – Przez czternaście edycji chociaż w najmniejszy sposób poprawiliśmy los osób cierpiących. Ścisła współpraca z Caritasem przyczyniła się do tego w sposób bezdyskusyjny – podkreśla Eryk Szurko, jeden z inicjatorów koncertu.

KOREPETYCJE Z MIŁOŚCI

Na to dobroczynne działanie patrzą młodzi. I robią to samo. Od wielu lat w strzeleckich szkołach działają Szkolne Koła Caritas. To swoiste korepetycje z dobroci czy zajęcia dodatkowe z czynienia dobra. Dzieci nie tylko zbierają pieniądze do puszek, ale także zawsze przed świętami stoją przy koszach i zbierają żywność dla najuboższych. Ich opiekunem są katecheci i obecnie wikariusz ks. Marcin Woźniak.
To dobro trwa już dwadzieścia lat. Dlatego też postanowiono oficjalnie uczcić ten jubileusz.
– To co robicie to nie miłość akademicka w teorii, ale czyn. Realna pomoc drugiemu człowiekowi. Za to zupełnie bezinteresowne poświęcenie dziękujemy – mówił podczas uroczystości burmistrz Mateusz Feder.
Wicestarosta Paweł Antczak zwrócił uwagę na fakt pokazywania młodym czym jest niesienie pomocy drugiemu człowiekowi. – W świecie, w którym bezinteresowna pomoc jest często lekceważona Caritas swoją działalnością pokazuje, że są jeszcze te wartości. Trzeba ich strzec – mówił.
Caritas ściśle współpracuje z Miejsko Gminnym Ośrodkiem Pomocy Społecznej. Ta gminna instytucja wskazuje często adresy potrzebujące pomocy. – Chcę podziękować za wspólne współdziałanie. Za to, że razem rozwiązujemy wiele problemów. Ta praca jest nieoceniona – podkreślał dyrektor MGOPS Marian Ambrożuk.
W chwili obecnej w strzeleckim Caritas działa czynnie dwanaście osób i kilkudziesięciu uczniów. Przez dwadzieścia lat pomoc w różnej formie otrzymało kilka tysięcy osób. – Ważni są darczyńcy, bez których nie byłoby możliwości wspomagania charytatywnego. Za każdą złotówkę czy przygotowaną paczkę dziękujemy. Ale także za gesty wsparcia i otuchy – puentuje J. Lipniak – Paszkowska.
Świętowanie trwało niespełna kilka godzin, a pomoc, którą niosą wolontariusze trwa już od dwudziestu lat. Zapewne bez strzeleckiego Caritas rzeczywistość wyglądałaby zupełnie inaczej. Znacznie smutniej i bez wyciągniętej dłoni.

red

You may also like...

Dodaj komentarz

Skip to content