Opiekują się kotami, w zamian słyszą wyzwiska
Na terenie miasta jest wiele kotów wolno żyjących, które stanowią naturalny element ekosystemu. Są pod ochroną prawną, dlatego należy o nie dbać i je dokarmiać.
Na terenie całego miasta, w różnych jego częściach, można spotkać koty wolno żyjące. Zgodnie z przepisami prawnymi stanowią dobro ogólnonarodowe i powinny mieć zapewnione warunki rozwoju i swobodnego bytu. Nie mogą być przeganiane, wyłapywane i wywożone ani przesiedlane. Zapobiegają rozmnażaniu się gryzoni, które mogą być zagrożeniem dla ludzi. Dbaniem o zwierzęta zajmuje się Urząd Miejski oraz wolontariusze. Obecnie dokarmianych jest ok. 250 kotów. – Na leczenie, sterylizację, kastrację i dokarmianie kotów wolno żyjących w ubiegłym roku wydano 19.500 zł, wysterylizowano i wykastrowano 60 kotów. Za całodobową opiekę weterynaryjną w przypadku zdarzeń drogowych z udziałem zwierząt w 2019 roku gmina zapłaciła 10.368,00, co wynosi miesięcznie 864,00 zł. Opłata wnoszona jest ryczałtowo i dotyczy udzielenia pomocy wszystkim poszkodowanym w wypadkach zwierzętom – wyjaśnia Barbara Fil z Urzędu Miejskiego. Leczenie, a także konieczne zabiegi operacyjne, np. amputacje kończyn, na koszt gminy wykonywane są również u kotów, które zostały poszkodowane w wypadkach. Niejednokrotnie koty mają dom, ale kiedy zwierzę ulegnie wypadkowi, rzadko udaje się odnaleźć jego właściciela. –Gmina stara się pomóc wolno żyjącym kotom, ale ponieważ zapisane kwoty to kropla w morzu potrzeb, nie udałoby się przestrzegać obowiązującego prawa bez pomocy darczyńców, Arki dla zwierząt oraz wolontariuszy. Zarejestrowanych w Urzędzie Miasta jest sześć opiekunek kotów wolno żyjących, które jako wolontariuszki poświęcają swój prywatny czas. Doceniamy zaangażowanie i serdecznie wolontariuszom dziękujemy – dodaje Barbara Fil.
Wolontariusze niejednokrotnie zwracali jednak uwagę na trudną sytuację kotów, które są często niemile widziane przez niektórych strzelczan. Według informacji uzyskanych od jednej z naszych czytelniczek, obecnie najtrudniejsza sytuacja dla kotów i wolontariuszy jest na terenie Spółdzielni Mieszkaniowej pomiędzy żłobkiem a ulicą Wyzwolenia. – Usłyszałam tak wiele przerażających historii i to przeważnie od osób postronnych, bo sami wolontariusze milczą, przekładając miłość do zwierząt nad urazy psychiczne i cielesne, że nie potrafię przejść obok tego obojętnie. Wyzwiska typu obłąkana kociara, to najdelikatniejsze ze słów, jakie mogę tu przytoczyć. Szarpanie, groźby karalne, to prawie codzienność osób, które pomagają nie tylko kotom wolno żyjącym, ale także nam, mieszkańcom Strzelec Krajeńskich. Wolontariusze zasługują na szacunek, uznanie i wsparcie ze strony mieszkańców naszego miasta. I tak w większości jest. Jednak wciąż nieliczna część naszej społeczności nie tylko krzywdzi zwierzęta, które chronią nas przed plagą myszy i szczurów, ale także zachowuje się agresywnie wobec wolontariuszy – mówi Mariola Kłodawska. Wolontariuszki robią wiele, aby zwierzęta miały schronienie, jedzenie, by nie wchodziły do bloków i piwnic. W ubiegłym roku gmina, a także osoba prywatna, wsparli zakup domków dla kotów. Na nich znajdują się informacje, o tym, że obecny projekt jest tymczasowy, a wolontariusze proszą o czas i pomoc mieszkańców osiedla oraz o zrozumienie sytuacji. W tamtym miejscu dokarmiane są również trzy rodziny jeży, które zamieszkują to osiedle.
Joanna Czerwińska, ZS 1/2020
W takich budkach mogą się zimą schronić bezpańskie koty