BLASKI I CIENIE NIESIENIA KAGANKA OŚWIATY
Pierwszego września szkolny dzwonek zadzwonił dla blisko 3 tys. przedszkolaków i uczniów z terenu gminy. Rok szkolny zaczął się na dobre. W temacie numeru przeanalizujemy m. in. wyniki egzaminu ósmoklasisty i braki kadrowe. Zajrzymy także do nowego segmentu SP nr 1, który na kilka tygodni został w części wyłączony z zajęć lekcyjnych.
Witaj szkoło na wesoło – takie hasło wita pokolenia uczniów zawsze 1 września. Choć zapewne nie każdy ma uśmiechniętą minę z faktu kończących się wakacji. Powody do zmartwień mają także dyrektorzy niektórych placówek, w których zaczyna brakować nauczycieli.
Zacznijmy od liczb.
Do Żłobka Samorządowego przyjęto 120 maluchów, a 16 oczekuje na liście rezerwowej.
– Niemniej jednak nie wszystkie dzieci przyszły do żłobka już we wrześniu, są dzieci, które przyjdą do nas od października, listopada, grudnia i stycznia, z tego względu, że mamy przebywają jeszcze na urlopach macierzyńskich – precyzuje dyrektor gminnej oświaty Monika Sikora. Do Przedszkola nr 1 przyjęto 124 dzieci (w tym 23 z Ukrainy). Łącznie w tej placówce zapisanych jest 348 osób. W przedszkolu nr 2 przygodę rozpoczęło 130 maluchów w tym 4 z Ukrainy.
Z kolei z plecakami do Szkoły Podstawowej nr 1 pomaszerowało 581 uczniów, a do SP nr 2 – 518. W szkołach wiejskich istnieją także odziały przedszkolne. W Bobrówku naukę rozpoczęło 38 przedszkolaków i 87 uczniów w Tucznie – 29 p. i 63 u., Ogardach – 25 p. i 59 u., a w Wielisławicach – 8 p. i 62 u.
Jak sytuacja wygląda w szkołach ponadpodstawowych, których organem prowadzącym jest powiat?
W Zespole Szkół w chwili obecnej uczy się 230 uczniów w 9 oddziałach. – Mamy trzy klasy pierwsze – informuje Roman Cisowski, dyrektor Powiatowego Zespół Ekonomiczno-Administracyjnego w Strzelcach. W CKZiU (dawne technikum) uczy się od września 510 osób w 17 oddziałach. W Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym edukację podjęło 150 wychowanków w 25 oddziałach. Jeszcze jedna informacja. Jak wcześniej informowaliśmy dyrektorem Zespołu Szkół w Strzelcach od 1 września nie będzie Wioletta Burdziak, która pełniła tę funkcję przez 15 lat. Co prawda stanęła do majowego konkursu, ale powiat go nie rozstrzygnął.
W takiej sytuacji organ prowadzący ma możliwość powierzenia obowiązków dyrektorskich bez ogłaszania konkursu. Z tej furtki skorzystało starostwo. Choć w lipcu wydawać się mogło, że jest już nowa osoba na to stanowisko, to karuzela kadrowa trwała do samego końca. Ostatecznie dyrektorem ogólniaka w tym roku szkolnym będzie Katarzyna Gancarz. – Kolejny konkurs zostanie ogłoszony do 31 sierpnia 2023 roku – mówi R. Cisowski.
Jeśli chodzi o placówki gminne od kilku lat „po brzegi” wypełnione są sale przedszkolne. Przedszkole nr 1 funkcjonuje w trzech różnych miejscach. – Docelowo nie jest to idealne rozwiązanie, ale na chwilę obecną nie ma innych możliwości lokalowych – przyznaje M. Sikora. Mimo tego wszystkie dzieci są przyjmowane, a przede wszystkim rodziców pracujących. Problemy lokalowe to nie jedyne zmartwienie. Z roku na rok zaczyna brakować nauczycieli. Jest to trend ogólnopolski, który na razie w lekkim stopniu dotyka także naszą gminę. Od tego roku Ministerstwo Edukacji dodatkowo nakazało, aby w placówkach byli dostępni psycholodzy i pedagodzy specjalni. Młodzi mają coraz większe problemy emocjonalno- psychiczne, dlatego wskazana jest pomoc specjalistów. Tych jednak na rynku brakuje. – Niestety nie we wszystkich przedszkolach i szkołach mamy psychologa. Cały czas jednak szukamy. Dodatkowo w Przedszkolu nr 1 aktualnie 6 nauczycielek korzysta z urlopów macierzyńskich, z których panie zaczną wracać od stycznia do czerwca 2023 roku. Na 13 oddziałów, obecnie pracuje 17 nauczycielek, co może powodować dosyć napiętą organizację pracy – nie kryje M. Sikora. Brakuje przedszkolanek i nauczycieli nauczania wczesnoszkolnego. W szkole wiejskiej jedna z pań odeszła w czerwcu na emeryturę i we wrześniu wróciła do pracy. Sytuacja była podbramkowa, bo jeszcze pod koniec sierpnia nie było nauczyciela klasy drugiej. Jednak emerytowana nauczycielka wyraziła zgodę powrotu.
– Ogólnie nasila się proces powrotu emerytowanych pedagogów, choć nie zawsze wyrażają na to zgodę. Jednak w wielu przypadkach są jedynym ratunkiem – informują związkowcy.
W Zespole Szkół w Strzelcach brakuje chemika, a placówka w Wielisławicach jeszcze na początku września szukała polonisty. – W każdej szkole są realizowane wszystkie lekcje – zapewnia organ prowadzący.
PANDEMIA CZASEM DAŁA W KOŚĆ WYNIKOM
Ostanie dwa laty dla oświaty nie były łatwe. Czas pandemii przerywał zajęcia stacjonarne, dzieci co prawda miały w większości prowadzone zajęcia zdalne, jednak nauka „przy tablicy” jest najlepszym rozwiązaniem. Wyniki egzaminu ósmoklasisty na tle kraju czy powiatu mieszczą się w granicach średniej. Są jednak wzloty i lekkie tąpnięcia. W 2022 najwyższy wynik procentowy osiągnęły szkoły: z języka polskiego – SP w Wielisławicach – 65%, z matematyki też ta placówka pierwsza na podium – 54%. Z języka angielskiego zaś najlepsze osiągi były – SP nr 1 – 65%, podobnie z języka niemieckiego – 58%. Najsłabiej zaś język polski wypadł w Tucznie – 45%, matematyka w Bobrówku – 37%, z j. angielskiego – SP nr 2 – 58%, a z j. niemieckiego szkoła w Tucznie – 33%.
Dyrektor SP nr 2 Andrzej Bajko zauważa, że jest grupa uczniów, która z zadaniami egzaminacyjnymi z arkusza poradziła sobie dobrze i bardzo dobrze. – Jest też spora liczba, dla której egzamin był bardzo trudny. Są to uczniowie, którzy mają problemy w nauce i dla których dostosowuje się wymagania w codziennej pracy – podkreśla dyrektor. Dodaje, że szkoła podejmuje wiele aktywności, by wyniki podciągnąć. Plan jest następujący: – Będziemy regularnie przeprowadzać ewaluację działań naprawczych, podkreślać mocne strony uczniów, zachęcając w ten sposób do pracy oraz do uczestnictwa w zajęciach wyrównawczych i kołach zainteresowań – wylicza A. Bajko.
Z kolei Aldona Ułasowiec, dyrektor SP nr 1 analizuje: – Patrząc na wyniki w kraju, niezależnie od lokalizacji szkoły tylko j polski i j. niemiecki nasi uczniowie napisali powyżej średniej. Ale umieszczając te wyniki ze względu na lokalizację w gronie szkół znajdujących się w miejscowości do 20 tys. mieszkańców wygląda to już znacznie lepiej. I choć to z matematyki najwięcej, bo 6 uczniów napisało egzamin bezbłędnie, to wynik całej szkoły jest najniższy właśnie z tego przedmiotu. To wszystko wskazuje, jak bardzo indywidualnie trzeba przyglądać się potrzebom każdego ucznia, aby w konsekwencji wynik całej szkoły podwyższyć – mówi A. Ułasowiec.
I reasumuje: – Uważam, że nasi uczniowie, w trudnej dla siebie sytuacji związanej z izolacją w okresie pandemii wypadli na egzaminie dobrze, i co najważniejsze nie zamknęło to im drogi do wybranej przez siebie szkoły średniej.
Od kilku lat z wyjątkami dobrymi wynikami może pochwalić się szkoła w Wielisławicach. Dane wskazują, że język polski i niemiecki trzeba podciągnąć w placówce w Tucznie. – Jesteśmy już po rozmowie z nauczycielami, będziemy wdrażać nowe pomysły dydaktyczne – informuje Katarzyna Cichowska, p.o. dyrektora szkoły w Tucznie.
KRYZYS DUCHA I CIAŁA
Kolejny problem, który dotyka sferę duchową w oświacie to spadająca liczba uczniów uczęszczających na lekcję religii. W podstawówkach jest to zjawisko jeszcze marginalne, jednak nasila się ono w szkołach ponadpodstawowych. – Zauważaliśmy ten problem. Na przykład cała klasa 3 technikum zrezygnowała z uczęszczania na religię. Połączyliśmy również inne dwie klasy, by uzbierać uczniów. Może to wynikać z faktu, iż obecnie ogólna ilość zajęć to aż 39 godzin, co daje każdego dnia 8 lekcji i młodzież chce zmniejszyć ilość zajęć. Już niedługo wywiadówki i będziemy o tym fakcie rozmawiać z rodzicami i szukać powodu tak licznej rezygnacji – zapewnia dyrektor CKZiU Jerzy Barczycki.
Jak sytuacja w liceum? – Pojedyncze osoby zrezygnowały z tych zajęć. Dotyczy to w większości uczniów, którzy taką decyzję podjęli jeszcze z końcem minionego roku szkolnego. Nie ma zatem potrzeby łączyć klasy czy wprowadzać inne rozwiązania – zaznacza p.o. dyrektora Katarzyna Gancarz.
Od wielu lat bolączką jest także sfera fizyczna. Wielu uczniów rezygnuje z uczestnictwa w lekcjach wychowania fizycznego. Ostatnio w mediach przetoczyła się dyskusja wywołana wypowiedzią ministra sportu Kamila Bortniczuka, który zasugerował, by zwolnienia z w-f mogli wystawiać tylko specjaliści, a nie jak do tej pory lekarze rodzinni. Jednak Ministerstwo Edukacji zaprzeczyło, by taki pomysł nabrał ram legislacyjnych. Dlaczego uczniowie nie chcą ćwiczyć na w-f? Zapewne wielu osobom rzeczywiście zdrowie nie pozwala uprawiać aktywności w szkole, jednak jak zauważa ministerstwo – problem jest nagminny.
– Nadużywanie zwolnień lekarskich jest złe. Powinno się więc uatrakcyjnić zajęcia z wychowania fizycznego i dostosować je do potrzeb uczniów. Dzieci powinny być zwalniane z określonych ćwiczeń, a decyzje o całkowitym zwolnieniu należy podejmować z ogromną ostrożnością – radzi na łamach Rzeczypospolitej lek. Tomasz Zieliński, wiceprezes federacji Związków Zawodowych Pracowników Ochrony Zdrowia Porozumienie Zielonogórskie. Jak zauważa anonimowo jeden z byłych uczniów, który przez dwa lata korzystał ze zwolnienia lekarskiego, wiele osób robi to ze względów monotonnych i ciągle tych samych aktywności na lekcjach wf.
– Nie może być tak, że np. 90 proc. zajęć to gra w piłkę nożną lub koszykówkę. Powinny być różne ćwiczenia. Wiem, że często sami uczniowie wymuszają to na nauczycielu, ale czy na lekcji biologii lub matematyki też uczeń decyduje jaki materiał ma być realizowany? – pyta retorycznie były uczeń. To zapewne zadanie dla dyrektorów, którzy mają prawo dokonywać wizytacji zajęć lekcyjnych.
POGODA SPŁATAŁA FIGLA
Tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego intensywny deszcz dokonał lekkich usterek w nowym segmencie strzeleckiej „Jedynki”. W kilku miejscach na suficie pojawiły się zacieki oraz na łączeniach płyt stropowych spadły fragmenty tynku. Budynek pięć lat temu został oddany do użytku. Budowała go Skanska. Takie awarie miały już miejsce. – Zgłaszaliśmy to w ramach reklamacji. Firma naprawiała pokrycie dachowe, jednak po jakimś czasie pojawiały się zacieki – przypomina Katarzyna Kołupajło, kierownik wydziału inwestycji. Tym razem skala była większa. Po wizji lokalnej wyspecjalizowanego budowlańca zdecydowano skuć w klasach tynki z sufitu.
– Naprawa może polegać na odtworzeniu tynku lub wykonaniu sufitu podwieszanego z płyt gipsowo kartonowych – napisał w analizie inspektor nadzoru Jarosław Kosznik. Dla bezpieczeństwa miasto zdecydowało się na to drugie rozwiązanie. – Parter jest już w pełni użytkowany, obecnie naprawy trwają na piętrze – mówi K. Kołupajło.
Dach jest płaski, pokryty papą. Najprawdopodobniej w jednym lub kilku punktach niedogrzane były łączenia i woda znalazła ujście.
– Zdecydowaliśmy się na nowo położyć pokrycie papowe pod nadzorem inspektora. Robimy to raz, a porządnie. Decyzja o remoncie zapadła natychmiastowo, bo chcemy, aby dzieci do końca września wróciły do budynku. Gwarancja nam się skończyła w lipcu tego roku, jednak dokonujemy oględzin i wystąpimy z głównym wykonawcą na drogę sądową, a to zapewne potrwa – mówi burmistrz Mateusz Feder. W tym segmencie lekcje mają uczniowie klas I-III. Jednak wszystkie zajęcia rozpoczęły się równo z pierwszym dzwonkiem. Proboszcz strzeleckiej parafii bezpłatnie użyczył salki katechetyczne, w których miejsce znalazło pięć klas. Dwie we wtorek wróciły już na parter. Awarie zostały zgłoszone też firmie ubezpieczeniowej. Prace remontowe pochłoną ok. 150 tys. zł. Remont rozpoczął się praktycznie w dniu awarii. Wszystko dzięki obecności firmy budowlanej, która kończyła prace remontowe w szatni i stołówce. – Szef przesunął terminy i interwencyjnie zajął się pracami naprawczymi – nie kryje satysfakcji dyrektor A. Ułasowiec. Jak zapewnia inspektor nadzoru budynek jest w pełni bezpieczny.
Eryk Szurko