Ponad pół wieku z ukochaną piłką
Od najmłodszych lat swojego życia interesował się piłką nożną, za którą uganiał się w każdej wolnej chwili. Bronisław Burda, popularny Bronek, urodził się w 1951 roku jako najstarszy z trzech synów Rozalii i Antoniego Burdów. Ponad ćwierć wieku reprezentował barwy LZS-u.
Już w szkole podstawowej dla Bronka najlepszą i w zasadzie jedyną formą spędzania wolnego czasu była gra w piłkę nożną. Po zajęciach w szkole i po wywiązaniu się z domowych obowiązków, brał gumową piłkę pod pachę i udawał się na szkolne boisko, na którym przebywał często do zmroku. Drobnej postury chłopiec wyróżniał się spośród rówieśników nie tylko wyglądem, ale przede wszystkim umiejętnościami piłkarskimi. Żonglowanie, tryblingi, szybkość, zwrotność, celne i mocne strzały, a przede wszystkim piłkarskie myślenie były mocną stroną Bronka. Mając niespełna 16 lat wstąpił do Klubu sportowego LZS Bobrówko, w którym z małymi przerwami grał przez wiele długich lat. Zapytany o swój debiut w drużynie seniorów, tak go wspomina: – To było w Górzycy. Graliśmy mecz z tamtejszą Wartą. Początkowo siedziałem na ławce dla zawodników rezerwowych i w pewnym momencie kontuzji kolana doznał ś.p. Waldemar Saugut, za którego wszedłem na boisko. Dodam, że z powodu mojej szczupłej sylwetki nie było dla mnie butów, wiec grałem na boso na piaszczystej płycie. Strzeliłem 3 gole, ale i tak przegraliśmy 10:3″.
Bronek dzisiaj jest na zasłużonej emeryturze. Przez ponad ćwierć wieku reprezentował barwy LZS-u, jedynie przez kilka sezonów trenował w Łuczniku Strzelce. W tym czasie na swej drodze spotkał wielu trenerów i wielu piłkarzy, którzy kończyli swoje kariery, a Bronek nieugięcie trwał nadal. W końcu przyszedł i czas na niego. Po zakończeniu gry w drużynie seniorów, Bronek nie zawiesił butów na kołku, lecz niemal codziennie pojawiał się w nich na pobliskim boisku – i tak przez ponad 50 lat. Jakież było zaskoczenie dla przechodzących i przejeżdżających obok stadionu ludzi w Bobrówku, gdy w 2015 roku zabrakło im widoku trenującego Bronka. Niebawem wszystko się wyjaśniło, gdy Bronek pokazał się mieszkańcom, podpierając dwiema kulami. – Grałem na orliku w Strzelcach – powiedział Bronek – i chciałem merdnąć (okiwać) takiego młokosa. Już go miałem, ale zaplątałem się w jego długie sznurowadła i upadając, doznałem złamania kości biodrowej – tłumaczył. Szpital, operacja, długi okres rehabilitacji i niepewność, czy jeszcze kiedyś będzie w stanie biegać za ukochaną piłką. Po półtorarocznej przerwie, wiosną 2017 roku, Bronek ponownie pojawił się na boisku, żonglując piłką jak gdyby nic się nie stało. Zapytany, czy zagrałby jeszcze w meczu chociażby oldbojów, odpowiedział, że teraz po operacji bałby się o zdrowie, po czym dodał: – Przecież ja mam już 66 lat.
Bronek Burda jest żywą historią ponad półwiecza piłkarstwa w Bobrówku, za co spotyka się z ogromnym szacunkiem i życzliwością większości mieszkańców wioski. Przykre jest, że nie widać jego następców, że w ogóle młodzi chłopcy nie garną się do uprawiania tej i żadnej innej dyscypliny sportowej.
Autorem artykułu i fotografii jest Jerzy Cichocki.