Strzelecka legenda kolarstwa zakończyła karierę
Michał Paluta – jeden z czołowych polskich kolarzy i mistrz Polski w wyścigu ze startu wspólnego z 2019 roku, w wieku 29 lat oficjalnie zakończył swoją zawodową karierę.
Podczas 81. Tour de Pologne Michał zapisał się w pamięci kibiców, wygrywając klasyfikację najlepszego Górala PZU i zdominował konkurencję, dostarczając nam niesamowitych emocji.
Ogłosiłeś w mediach społecznościowych, że Twoja podróż w zawodowym kolarstwie dobiegła końca. Co było przyczyną, czy to nagła decyzja?
Michał Paluta: Nie była to nagła decyzja. Była to przemyślana decyzja, którą miałem w głowie już od kilku miesięcy. Rynek drużyn kolarskich mocno zmienił się na przestrzeni ostatnich lat. Weszło młodsze pokolenie, a warunki w drużynach uległy zmianom. Mam już rodzinę, a zawodowy sport na najwyższym poziomie to ogrom wyrzeczeń i wyjazdów, co przekłada się na brak wystarczającego czasu dla rodziny. Po tym sezonie chciałem kontynuować karierę sportową, ale tylko na najwyższym poziomie World Tour. Po Tour de Pologne były wstępne rozmowy z jedną z drużyn, ale finalnie nic się nie wydarzyło, więc podjąłem decyzję o zakończeniu kariery zawodowej.
Kolarstwo to piękny sport, ale sport pełen wyrzeczeń, czy też tak uważasz? Co dało ci kolarstwo?
M.P.: Bycie zawodowym sportowcem wiąże się z dostosowaniem do tego całego swojego życia. 24h na dobę i 7 dni w tygodniu trzeba o tym myśleć. Oprócz treningu, jeszcze ważniejsze są rzeczy dookoła, takie jak regeneracja czy odżywianie. Sezon szosowy w kolarstwie zaczynamy w styczniu, a kończymy w październiku, aby już w listopadzie wznowić treningi i w grudniu pojawić się na pierwszym zgrupowaniu w cieplejszym klimacie. Kolarstwo było ze mną od najmłodszych lat i myślę, że nauczyło mnie dyscypliny, radzenia sobie z presją i stresem oraz dało mi wiele pięknych chwil i wspomnień. Kto ma okazję ścigać się na torze F1 w AbuDhabi, przemierzyć Kolumbię podczas wyścigu, czy spędzać zimę w malowniczej Hiszpanii? To wszystko zawdzięczam temu co robiłem, co od dziecka chciałem robić, spełniając swoje marzenia z czasów, kiedy stawiałem swoje pierwsze kroki w kolarskiej Lidze Szkolnej w Szkole Podstawowej w Strzelcach.
Wspaniałych osiągnięć masz wiele, który z sukcesów jest dla Ciebie najważniejszy?
M.P.:Zdecydowanie tytuł Mistrza Polski Elity z 2019 roku. Był to cel, który obrałem na całą swoją kolarską karierę, ale do tego na pewno dorzucę tegoroczną koszulkę najlepszego górala Tour de Pologne oraz 8. miejsce w Mistrzostwach Świata u23 z Bergen w 2017 roku.
Uważasz się za spełnionego kolarza?
M.P.I tak, i nie. Tak, ponieważ udało mi się zrealizować wiele marzeń podczas swojej sportowej kariery, choć nie lubię mówić, że mi się to udało, bardziej, że sobie na to zapracowałem, bo wiem ile pracy i czasu to kosztowało. I nie, ponieważ było jeszcze kilka punktów obranych przeze mnie, których nie zrealizowałem, ale staram się podchodzić do tego tak, że równie dobrze mogłem nie trafić na mojej drodze sportowej na ludzi, na których trafiłem i nie udałoby mi się osiągnąć niczego przez tyle lat. Doceniam to co było i chcę się tym cieszyć. To wspomnienia na całe życie.
Gdybyś miał jeszcze raz zdecydować o tym czy zostaniesz kolarzem, mając już bagaż doświadczeń, podjąłbyś tę samą decyzję? M.P.: Tak! Zresztą, z każdym rokiem byłem coraz „mądrzejszy”, a raczej bardziej doświadczony i to wszystko przekładało się na formę sportową i radzenie sobie w różnych sytuacjach podczas wyścigów. Mój peak formy osiągnąłem w tym roku, bo po tylu latach doskonale wiedziałem, jak przygotować się do docelowej imprezy, a to za sprawą tego, że każdy sezon zakończony był głęboką analizą, co poszło nie tak oraz co poszło dobrze, ale mogło pójść jeszcze lepiej.
Czy zrywasz z kolarstwem definitywnie, czy być może masz plany jako np. szkoleniowiec?
M.P.: Na razie chciałbym trochę odpocząć od rutyny treningowej, ale jeżdżę rowerem oraz biegam. Po tylu latach sportu zawodowego nie mogę z dnia na dzień skończyć z aktywnością, bo to po prostu będzie nie zdrowe. Czasami robię to z chęcią, ale czasami zmuszam się, bo jest to tak samo ważne dla mojego zdrowia. Plany na przyszłość jeszcze nie są sprecyzowane, ale chciałbym pozostać chociaż częściowo przy sporcie i zająć się trenowaniem młodszych zawodników oraz amatorów. Przez ostatnie lata szkoliłem się w tym kierunku i zawsze zagłębiałem się w treningi i pracę, którą wykonywałem. Poznałem swój organizm bardzo dobrze. Chciałbym dzielić się tą wiedzą i doświadczeniem z innymi.
Masz wielu kibiców, którzy zawsze chętnie towarzyszyli ci w Twoich startach, czy chcesz im coś przekazać?
M.P.: Nie skromnie powiem, ale podczas wyścigów, szczególnie przełajowych, kibiców miałem zawsze najlepszych! Pamiętam wiele imprez mistrzowskich, gdzie przyjeżdżały tłumy ludzi ze Strzelec Krajeńskich. Rodzina, przyjaciele, ale i obcy mi ludzie. Jeśli ktoś teraz to czyta to chciałbym ogromnie im za to podziękować, bo wszyscy byli dla mnie ogromnym wsparciem i nie raz podczas takich dużych imprez sportowych dostawałem wiadomości od zawodników, z którymi rywalizowałem, że jak Strzelce przyjadą na wyścig to już nikt ich nie przekrzyczy. Podziękowania za te wszystkie lata należą się wielu osobom, ale w pierwszej kolejności należą się mojej żonie i rodzicom, siostrze, którzy od zawsze byli przy mnie na dobre i na złe i to oni byli na „pierwszym” froncie przy mnie znosząc całe moje podporządkowanie sportowe. Bez nich nic bym nie osiągnął. Wracając do początku to wszystko zaczęło się od dziadka Mariana, który pracował w sklepie rowerowym i ten rower zawsze sprawiał mi przyjemność, a dziadek dbał aby był sprawny. W szkole trafiłem na zawody Kolarskiej Ligi Szkolnej, którą zorganizował Rafał Chmiel – to on wciągnął mnie w pierwsze kolarskie przygody. Później POM Strzelce Krajeńskie, trener Józef Szymański, Kaziu Szczepaniak, Adam Ostapiuk, Leszek Małecki. Co było dalej to mógłbym wymieniać, ale brakłoby stron w gazecie. Przez tyle lat było tyle osób zaangażowanych w moją karierę, że kiedyś będę musiał sam usiąść do tego i to napisać, aby w przyszłości nie zapomnieć. Ale chciałbym bardzo wspomnieć o tych, którzy wyciągnęli do mnie pomocną dłoń, kiedy były te gorsze chwile, w tym nasz burmistrz Mateusz Feder, centrumrowerowe.pl z Ryszardem Zawieruszyńskim, mój trener i mentorSylwester Szmyd oraz wszyscy strzeleccy kibice kolarstwa! Wszystkim Wam dziękuję.
AL
Wywiad ukazał się w papierowym wydaniu „Ziemi Strzeleckiej” numer 23/2024