STRZELCZANIN NA ZAKOPIAŃSKIEJ SCENIE
Casting, próby od rana do późnych godzin nocnych, spotkania z najbardziej doświadczonymi w branży i występ na sylwestrowej scenie w Zakopanem. To wszystko wydarzyło się Dariuszowi Kowalewskiemu w miesiąc.
Wszystko zaczęło się od cv wysłanego do menadżera Egurroli, w którym strzelecki tancerz przedstawił swoje doświadczenie i osiągnięcia. Reszta poleciała jak lawina. Telefon z propozycją współpracy, wyjazd do Warszawy i nauka specjalnych układów.
– Miałem tydzień na opanowanie show. Pojechałem na próby zestresowany. Zdawałem sobie bowiem sprawę, że to najlepsza ekipa, bardzo doświadczona – mówi tancerz. – Już na pierwszej próbie poznałem 5 układów. To była masakra. Mega szybkie tempo nauki. Sprawdzian przed samym Egurrolą. Potem już wyjazd do Zakopanego i spotkania z gwiazdami wieczoru. W trakcie koncertu sylwestrowego przebierałem się około 20 razy. Przyznaje, najbardziej wymagającą była Edyta Górniak. – podsumowuje.
Agustin Egurrola bardzo zadowolony z pracy Dariusza Kowalewskiego zaproponował mu długofalową współpracą. Co na to strzelczanin?
– Powiedziałem szczerze Agustinowi, że nie przeprowadzę się do Warszawy, bo mam u siebie to co było moim marzeniem, czyli Studio Tańca i przezdolne dzieci i młodzież. Pokazałem mu nasze choreografie. Sam Agustin był zdziwiony, że w takiej małej miejscowości dzieją się tak dobre rzeczy – mówi tancerz. – Wspomniał jednak, że mimo odmowy przy większych projektach z chęcią się do mnie zgłosi, ja z kolei poleciłem mu kolejnego rememberowca Marka Bratkowskiego. Z tego co wiem już do niego dzwonili – dodaje. – Kontakty w dzisiejszych czasach są bardzo ważne, otwierają bowiem wiele nowych furtek. Śmiało mogę powiedzieć, że ciężką pracą można osiągnąć wszystko i nie ma znaczenia czy jesteś z Warszawy czy ze Strzelec. Można osiągnąć wszystko co się wymarzy i ja wiem ze wśród swoich tancerzy mam przyszłych zawodowców. „Stanę na rzęsach” by przekazywać im jak największą wiedzę i wszystko to czego się nauczyłem- podsumowuje.
Fot. Archiwum prywatne
